Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób 
z Niepełnosprawnością Intelektualną
Koło w Rykach

Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego
Przekaż nam 1,5% swojego podatku

KRS 0000659300

20200625_084533-2048x1536

„Dziennik opadowy WTZ Ryki”

Silny wiatr, ulewne deszcze, gradobicia – to co nas w ostatnich dniach spotkało warte jest chociażby krótkiego streszczenia … tak powstało opowiadanie o roboczym tytule” Dziennik opadowy m/s WTZ Ryki”

21.06.2020 – niedziela

Pierwszy dzień lata. Od pół godziny pada jak diabli, od czasu do czasu zacinając gradem niemiłosiernie głośno tłukącym o blachodachówkę. Podziwiając z niemałym przerażeniem te coraz częściej pojawiające się anomalia pogodowe zasiadam do przedpołudniowej kawy. Ciasto byle jakie (osobisty półwytwór), ale jest! Na bezrybiu… Dzwoni telefon E., która po chwili, bez słowa oddaje mi aparat.

– Do ciebie – zdziwiony odbieram

– Zalewa Was!!! – krótka, emocjonalnie szybka relacja wystraszonej koleżanki.

– Już popiłeś i pojadłeś – pomyślałem.

Wciągam twarzowe, zielone, podwórkowe półgumiaczki.

-Trza jechać, ratować co się da. Nie można zostawiać „Matki Karmicielki” bez wsparcia.

Odpalamy nienajmłodszą już „Zośkę” i jedziemy do WTZ. Dzwonię do szefowej- nie odbiera. W końcu jest niedziela i bywają ciekawsze zajęcia niż odbieranie służbowych telefonów. Po chwili jednak…

– Wiem wszystko. Była u mnie policja „na lampach”. Straż zawiadomiona. Zaraz będę! – jednak dotarła do telefonu. Zjeżdżając Wyczółkowskiego widzę na wysokości Warsztatów lśniącą, falującą jak na mazurskich jeziorach srebrnoczarną taflę wody. Zatrzymujemy się tuż za budynkami Starostwa – dalej idę pieszo. Dochodzę do bramy. Ja pier…ę! – to jedyne co mi przyszło w tej chwili do głowy. Stoję po łydki w zimnej, rwącej wodzie. Półgumiaczki to nie był najlepszy z pomysłów.

20200624_095217-1-2048x1536

22.06.2020 – poniedziałek

Ok. 15.00 zaczyna ponownie padać. Po godzinie wracamy z odwozów (moja kolej niestety). Zastaje nas znajomy widok wody na placu. Szkoda, że to nie Plac Św. Marka w Wenecji – byłbym spokojniejszy i znacznie bardziej zadowolony. Przed wejściem – miedzy budynkami WTZ – ze studzienki kanalizacyjnej tryskają gejzery niekoniecznie wyłącznie wody deszczowej,  sięgając do wysokości połowy koła naszego busa. Wzywamy pomoc dzwoniąc pod 112. Za ok. 10 min. podjeżdża czerwony „busik” (marki wozu nie kojarzę – motoryzacja nigdy nie była moją mocną stroną). Dwóch strażaków sprawnie i szybko podłącza pompę ustawiając ją „centralnie” na studzience. Kilka zdań z fachowcami – że znowu, że kolejne wezwanie, że trzeba coś wreszcie z tym zrobić… – mądrego aż miło posłuchać. Po około 30 min. jest praktycznie po problemie – ale na jak długo? Z niepokojem patrzymy w niebo…

20200625_084545-2048x1536

23.06.2020 – wtorek

Odpuściło czy jak? Przestało padać. Nawałnica pozostawiła po sobie iście apokaliptyczny pejzaż. Jest okazja trochę potańcować z miotłami. Nie przepadam, ale… Zmagamy się z popowodziowym błotkiem, które zapachem bynajmniej nie przypomina Coco Chanel No 5, dążąc do przywrócenia w miarę normalnego stanu i widoku naszych warsztatów. Zapadliska w kostce – dziury po pas, powypłukiwane krzaki tak pieczołowicie pielęgnowane przez niektórych, poprzewracane płotki, ławeczki, worki z piaskiem… Zacieki na ścianach, sufitach, kąpiąca woda do misek. To ostatnio nasza codzienność. Do roboty…

20200624_112944-2048x1536

24.06.2020 – środa

Zaczęło się niewinnie. Drobny deszczyk, większy, jeszcze większy… Zapala się czerwona lampka w głowie – dzwonić po straż zanim się zacznie nasz warsztatowy Armagedon! Przysyłają czerwonego…???   (o mojej ciemnej stronie motoryzacji już pisałem…). Tym razem nie docenili żywiołu. Odpalili pompę, ale na nasze „ zdrojowe źródełko” to tym razem stanowczo za mało. Z minuty na minutę wody zamiast ubywać przybywa. Woda dookoła – wraca mazurski krajobraz. Powoli stajemy się jakimś pieprzonym ośrodkiem wodnym. Nic tylko kajaki, rowery wodne i robić kasę. Czarny, nieśmieszny żart…

Czy tak już naprawdę będzie zawsze? Czy zawsze widząc ciemne chmury będziemy drżeć, co się stanie tym razem? Czy jest nam ktoś w stanie pomóc? Czy kogoś to obchodzi? Czy kogoś obchodzą niepełnosprawni i to miejsce, które stało się dla nich drugim (a czasami pierwszym?) bezpiecznym i przyjaznym domem? Czy będziemy mogli kiedyś w spokoju pracować i robić co do nas należy? Czy długo aura rzucać nam będzie wyzwania , a my jak w jakimś dramatycznym challenge’u będziemy pompować i patrzeć jak popadamy w ruinę?  Tyle pytań! Odpowiedzi brak…

kadra-deszcz
Poprzedni wpis
29 / 35
Następny wpis